niedziela, 24 lutego 2013

historia czternasta: zagubiona wiara




"Drogi Thomasie, 

                         Nie mogłam tego zrobić. Nie potrafiłam. Tak jak mówiłeś...Chcę odnaleźć szczęście. Przy ołtarzu poszukiwałam Twojego wzroku. Chciałam, abyś mnie odciągnął od tego. Udało Ci się. Przez te kilka miesięcy pokazałeś mi zupełnie inne życie. Do dziś pamiętam to, jak mnie śledziłeś, ośmieszałeś, poniżałeś, ale jednak zmieniłam się. Przez Ciebie. Przez Twoją osobę Thomasie Morgensternie. Dokładnie pamiętam Twoje oczy przepełnione radością i tym ciepłem, kiedy rozmawialiśmy. Twój dotyk paraliżował mnie. Twoje słowa znaczyły dla mnie wiele. Związek z Gregorem był odskocznią od tego wszystkiego. Wypełniło to tylko luki w moim życiu, ale uczucie nie zawitało mojego serca. Albo po prostu miałam rozdwojenie jaźni? Jak Jekyll i Hyde? 
                           Po naszej wspólnej nocy coś we mnie drgnęło. Nigdy nie poczułam czegoś takiego. Człowieczeństwo ponownie zawitało moją duszę. Kilka miesięcy po tym jednak było coraz gorzej. Myśl o tym, że już nigdy ponownie cię nie zobaczę, nie zamienię z tobą chociaż kilku słów, nie będę miała z tobą jakiegokolwiek kontaktu...Zabijało mnie to. Nie być z zosobą, którą się naprawdę obdarza prawdziwym uczuciem. Kolejne łzy, kolejne rany. Miałam ochotę znowu stać się tą samą egoistyczną suką jak wcześniej, wyłączyć to. Zapomnieć o wszystkim. O Tobie i żyć z Gregorem w toksycznym związku. Ale nie potrafiłam, bo przypominałam sobie co chwilę te wszystkie wydarzenia oraz Twoją osobę. I nie umiałam się zmienić , nie kiedy myślałam tylko o Tobie. 
                        Nigdy nie powiedziałam Ci o tym, że jestem w ciąży. Nikomu o tym nie mówiłam, uciekałam ciągle od tego. W sumie tak jak zawsze, moje życie to ciągła ucieczka. To Twoje dziecko. Nie chciałam mówić Ci tego w czasie sezonu, ale...Urodziła się drugiego września. Jest piękna i ma takie same oczy jak Ty. Nazwałam ją Mia, pamiętam jak mówiłeś mi, że podoba Ci się to imię. Wstydzę się tego, że po raz kolejny raz uciekłam. Ale postanowiłam spełnić Twoje marzenie. Wyjechałam do Norwegii i prawdopodobnie nigdy nie wrócę do Austrii, do Villach. Prawdopodobnie też nigdy się już nie zobaczymy, ale...

Kocham Cię Thomasie, 
Magda"

     Wróciła ze zgrupowania w Bergen, już nie mogła się doczekać spotkania ze swoją małą córeczką, która skończy za niedługo swoje trzecie urodziny. Te tysiące dni spędzonych samotnie z małą Mią dobijały ją. Powoli, ale bardzo skutecznie. Nigdy nie mogła pogodzić się z faktem, że go straciła. Prawdopodobnie na zawsze. Cholera - mruknęła pod nosem, po czym otarła pojedynczą łez na jej policzku. Nie przy małej. Mia Sztur piękna, mała blondynka z błękitnymi oczami, jak lazuryt beztrosko bawiła się w ogródku z ciocią Marleną. Magda cicho przyglądała się zabawom swojego małego skarbu. 
- Mama! - krzyknęła głośno dziewczynka, kiedy dostrzegła swoją rodzicielkę stojącą obok drewnianej huśtawki. Szybko rzuciła się w kierunku Magdy, po czym obsypała ją tysiącami buziaków oraz mocno wtuliła się do jej piersi. 
- Nigdy cię już nie wypuszczę. 

     Siedziała wraz ze swoją kruszynką na dużej skarpie. Już od godziny osiemnastej czekały na zorzę polarną, która miała zagościć niebo. Była okryta grubym, puchowym kocem, a obok niej był tylko aparat fotograficzny i duży termos. Magda czytała swojej córeczce proste opowiadania po polsku. Często zdarzało się, że mała blondynka wypytywała swoją matkę o jej ojca. Nurtujące pytania: mam tatusia? gdzie on jest? jak wygląda? Dobijały ją. Zawsze odpowiadała, że wróci do nich. Głęboko w sercu wierzyła w to, że jeszcze kiedyś będzie dzieliła swoje życie z Austriakiem. Jednak dla niej było to i tak tylko marzeniem. 

     Chmury zebrały się nad Trondheim. Nie tak wyobrażała sobie tę noc, ale nie mogła narzekać. Noc w Norwegii każdego dnia coraz bardziej ją oczarowywała. Codziennie siadała na skarpie i wraz córką przyglądały się pięknym fiordom oraz norweskiej florze i faunie. Pokochała ten kraj. Nie tylko dlatego, że ją zachwycał pod każdym względem, ale też dlatego, że poczuła się wolna. Nikt na nią nie naciskał, miała córkę, którą kochała nad życie, dom oraz stała się jedną z najlepszych biegaczek na świecie. Spełniła swoje marzenia, ale jednak czuła doskwierający jej ból. Cierpiała, bo nie mogła ujrzeć tego blondyna z błękitnymi oczami i cudownym uśmiechem. Nie mogła go objąć, powiedzieć jak bardzo jest dla niej ważny. 

     Nagle poczuła jak pojedyncze, zimne krople po kolei spadają na jej ciało. Zrobiło się już dość zimno, a do tego deszcz postanowił nawiedzić Półwysep Skandynawski. Jednak nie tylko to wprowadziło ją w zakłopotanie. Usłyszała ciche kroki. Lekko zatrzęsła się, ale postanowiła się uspokoić. 
- Magda? - czuła jak powoli wszystkie jej funkcje życiowe zanikają, jednak serce nabrało zupełnie innego rytmu. Wydawało jej się, że usłyszała jego. Zaśmiała się lekko pod nosem. Często myślała, że widzi Thomasa, albo go słyszy. Była pewna, że to czysta iluminacja. 
- Jeżeli to znowu ty, to lepiej zniknij - mruknęła cicho, po czym odwróciła się w kierunku skąd dobiegał ten głos. Ujrzała go. Jego niepewny uśmiech; duże, niebieskie oczy. Uchyliła lekko wargi, aby wydać z siebie jakikolwiek dźwięk. Jednak poczuła na swoich ustach pocałunek blondyna. Mogła ponownie poczuć jego ciepłe wargi, wtulić się w jego ramiona. Potrafiła odzyskać swoje zagubione zmysły i upragnione człowieczeństwo. Jednak po chwili przestraszyła się. 
- To nie jesteś ty. To tylko sen, nie możesz tutaj być do cholery. Czekałam trzy lata! Czekałam tutaj w Norwegii! Odejdź! Cholera! Thomas to nie możesz być ty! - zaczęła obkładać go pięściami, podniosła trochę ton wypowiedzi, a z jej oczu poleciały słone łzy. Poczuła, że mężczyzna złapał ją za nadgarstki i mocno wtulił ją do siebie. 
- Jestem przy Tobie. Tak, jestem tym popieprzonym Thomasem Morgensternem, który pozwolił ci odejść. Szukałem cię wszędzie. List dostałem dopiero dwa tygodnie temu, musiał się gdzieś zawieruszyć. Jeździłem po całej Austrii przez trzy lata. Myślałem, że coś ci się stało. Nigdy bym sobie tego nie wybaczył, albo naszemu dziecku. Obiecuję Ci Magdo, że nigdy cię już nie opuszczę. Kocham cię i jesteś całym moim światem - tysiące maleńkich kropel deszczu zmieszało się ze łzami Austriaka. Wydawało mu się, że pierwszy raz w życiu płakał, jak małe dziecko. Dalej nie doszło to do jego świadomości, że odnalazł swoje szczęście. To czego poszukiwał każdego dnia. 
- Też cię kocham Thomasie. 



***
Dobiegłam końca. Wiem, że krótki epilog, ale tak zazwyczaj jest. Bardzo szkoda mi rozstawać się z tym opowiadaniem, ale mam nadzieję, że podobała Wam się. I dziękuję wszystkim czytelnikom, za te komentarze. Jesteście najlepsi! :) Jeśli chcecie wiedzieć, co mnie natchnęło do pisania tej historii to powiem Wam jedno - pasja. Może nie umiem genialnie pisać, ale robię to, bo to kocham. Przymierzałam się do opublikowania pierwszego wpisu w 2010, były to moje początki jeśli chodzi o skoki i o styczność z pisaniem opowiadań. Dlaczego akurat Austriacy? Bardzo polubiłam tę drużynę, podziwiałam ich za umiejętności i za to, że są tak zgrani. Może teraz tego, aż tak nie widać, ale dalej bardzo ich lubię. Pewnie w tym opowiadaniu jest setki błędów i przepraszam za to jeszcze raz, ale tak jak mówiłam nie jestem profesjonalistką. Dziękuję za wszystko <3

5 komentarzy:

  1. pięknie, wzruszające cudowne. Płakałam nad końcówką. To wszystko odzwierciedla nasze życie, pojawienie się niektórych osób na naszej drodze ( wiesz o kim mowa) niesie ze sobą jakiś sens, coś w sobie ma. Mam nadzieje, że stanie się w końcu tak jak mówiłaś. Pamiętaj cokolwiek postanowisz będę Cię wspierać i będę po twojej stronie. Kocham Cię

    OdpowiedzUsuń
  2. To było piękne. Serio. Miłość, która pokonała wszelkie przeciwności. Szkoda, że w prawdziwym życiu nie zawsze tak jest...
    Mam nadzieję, że napiszesz nowe opowiadanie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie będę się rozpisywać, napisze tylko jedno: JESTEŚ NIESAMOWITA! :3 :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie tylko Tobie jest strasznie żal rozstawać się z tą historią. Historią piękną, przejmującą, taką ludzką, opowiadającą o miłości. Pokazała nam wszystkim, że to największe uczucie przetrwa na zawsze. Trzy lata żyć bez siebie, to musiało być naprawdę ciężkie! Zakończenie jednak ujmuje za serce. Wzruszyłam się przy ostatnich zdaniach. Szkoda, że tak jednak nie może być zawsze... :( Jesteś niesamowita, w tym co robisz. Dlatego proszę Cię, nigdy nie przestawaj pisać!
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzynasty rozdział na 444-days-in-hell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń