niedziela, 2 grudnia 2012
historia dziesiąta: chwile słabości
Spoglądała na szklankę z zimnym trunkiem. Zawartość nie była jej znana. Chciała tylko skosztować tego napoju. Nie wiedziała, co się tam znajduje, ale to się nie liczyło. Miała uśmierzyć wewnętrzny ból. Myślała nad tym niesprawiedliwym losem. Tysiące kropel słonych łez skapywało na jej czerwone policzka. Wpadła w histerię. Nie wiedziała, co ma zrobić. Szybko w jej ciele pojawiły się obce ciała, które rozszarpywały jej duszę. Sięgnęła po papierosa. Odpaliła go. Zaciągnęła się mocno, a w jej płucach pojawił się dym. Stała się spokojniejsza. Tysiące myśli przeleciało przez jej głowę. Tych najgorszych i tych najpiękniejszych w jej całym życiu. Przez nikotynę, która przedostała się do jej krwi, zaczęła drżeć. Wpadła w stan euforii. Śmiała się przez łzy. Przyniosło to efekty, nigdy nie przypuszczałaby, że trochę szkodliwych związków chemicznych poprawiłoby jej humor. Przez chwilę poczuła się wolna, radosna. Jednak te wszystkie odczucia szybko minęły. Kiedy wypaliła jednego papierosa, nie miała ochoty sięgnąć po drugiego. Zaczęły ją dręczyć wyrzuty sumienia. Chciała zadać sobie ból. Chwilowy. Prawdziwy. Wydawało jej się, że dzięki temu pozbędzie się stresu. Wyrzuci z siebie złość, smutek. Wszystko. Wzięła do ręki jedno ostrze. Wbiła się w swój naskórek i silnym, szybkim ruchem przejechała po swojej skórze. Na początku nie było żadnej krwi. Biały ślad. Z czasem zauważyła czerwony płyn na swoim nadgarstku. „Udało się” - mruknęła. Powtarzała kilkakrotnie ten zabieg. Cała ręka ją szczypała. Krew lała się z otwartych, głębokich ran. Kontrolowała to, jednak z czasem zatracała się w tym. Każde cięcie równało się z pozbyciem wspomnień i tych wszystkich krzywd. Przyniosło jej to satysfakcję. Poddawała się chwili, a zadawanie sobie bólu przyniosło jej ukojenie.
Trzymałam mocno rękę Gregora. Tak silnie splotłam moje palce z jego, aby stanowiły jedność. Poczułam się bezpiecznie. Blondyn sprawiał, że zapominałam o strapieniach, ale tylko na jakiś czas. Zatracałam się w każdej sekundzie spędzonej ze skoczkiem po to, aby nie myśleć o przeszłości oraz Thomasie. Pragnęłam z czasem pokochać Gregora. Chciałam odnaleźć w nim mężczyznę z moich snów, który mnie dręczył. Zadawał ból, kochał bezgranicznie, ale tym samym ranił mnie. To było piękne, bo wiedziałam, że ten człowiek nigdy by mnie nie zostawił. Postępował zgodnie z sercem. Rzadko kiedy kierował się rozumem, dlatego jego czyny były spontaniczne. Chciałam odnaleźć kogoś, kto mógł mi dać taki rodzaj miłości. Nie lubiłam pięknych, romantycznych historii. Nie należałam do osób, które pragnęły monotonii w związku. Obawiałam się, że Gregor nie umiał dać mi tego, czego potrzebowałam. Jednak chciałam spróbować go pokochać.
Siedziałam na rogu łóżka. Przyglądałam się pięknym, wysokim górom. Wiedziałam, że za niedługo moja przygoda z Nową Zelandią się skończy. Musiałam wrócić do Villach, nauczyć się normalnie funkcjonować. W związku. Z Gregorem. Ta myśl mnie lekko przytłaczała jednak wiedziałam, że Schlierenzauer będzie potrafił wprowadzić w moje życie spokój, którego od pewnego czasu bardzo mi brakuje. Czekałam na Andreasa. Była godzina za dwadzieścia czternasta. To miał być nasz ostatni, uroczysty obiad. Wiedziałam, że będzie mi tego brakować. Tych przygód z całą kadrą austriacką. Nieprzespanych godzin, niemiłosiernie bolących mięśni; chłodnego, specyficznego powietrza. Te osiemnaście dni zmieniło mnie. Stałam się bardziej otwarta. Ostatnio Loizl, aż powiedział, że nigdy nie widział mnie bardziej uśmiechniętej. Byłam tym lekko zaskoczona, bo wiedziałam, że przed wyjazdem byłam jeszcze wredną suką, która nie umiała nawiązać z nikim kontaktu. Moje zdanie o Thomasie również uległo zmianie. Nie wiedziałam, co mam myśleć o tym człowieku. Zaintrygował mnie. Pociągał mnie. Zaczęliśmy naszą grę, która dalej trwała, a ja wiedziałam, że z każdym dniem coraz bardziej ciągnie mnie do charakteru Morgensterna jak i całej jego osoby.
Siedzieliśmy przy stole. Trafiło mi się miejsce naprzeciwko Thomasa, a jednocześnie koło siebie miałam Gregora oraz Alexandra. Czułam się niekomfortowo. Ukradkiem spoglądałam na blondyna. Rozglądał się po pomieszczeniu, jakby szukał ucieczki. Nie chciał udawać, że wszystko było w porządku. Już od jakiegoś czasu w życiu Thomasa Morgensterna było coś nie tak. Błądził. Wstydził się komukolwiek wyżalić. Schował na chwile twarz w swoje ręce. Kiedy lekko podniósł głowę, nasze spojrzenia się spotkały. Poczułam się tak, jakby ktoś odciął mi jakikolwiek dostęp tlenu. Zadrżałam. Zawsze styczność z nim tak na mnie działała. Aby uwolnić się od spojrzenia Thomasa, wzięłam do ręki kieliszek z białym winem i postanowiłam powiedzieć coś w stylu „mini mowy podziękowania”.
-Chcę coś wam wszystkim powiedzieć – wstałam z gracją z krzesła i spojrzałam na wszystkich zebranych. - Pragnę wam podziękować. Te osiemnaście dni spędzonych z wami pokazało mi, że można zmienić się na lepsze. Jak wiecie, wszystkich traktowałam strasznie na początku i przepraszam was za to. - Wszyscy serdecznie uśmiechnęli się moim kierunku, a ja poczułam, że na moich policzkach pojawiają się rumieńce. - Nie jestem ekspertką od tego typu przemówień, ale niektóre osoby zmieniły moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Nie wiem, co bym bez was zrobiła. Zawarłam nowe przyjaźnie. Poczułam się wreszcie zaakceptowana i w moim życiu pojawiło się takie światełko szczęścia i za to wam szczerze dziękuję. - Wszyscy wstali ze swoich miejsc i zaczęli bić mi brawo.
Dzisiaj mieliśmy ostatnie zajęcia integracyjne. Z czasem je polubiłam. Na samym początku wydawały mi się zupełną głupotą, jednak nauczyły nas lepszej komunikacji. Staliśmy się bardziej otwarci i przy tym dobrze się bawiliśmy. Szłam przed siebie. Docierałam do domku, w którym odbywały się zajęcia. Nagle poczułam, że ktoś szarpnął mnie za ramię.
-Kristina? - zapytałam ze zdziwieniem.
-Widziałaś nas wczoraj, prawda?
-Nie rozumiem zbytnio – mruknęłam z ironią.
-Mnie i Davida.
-Widziałam was. I w sumie to chciałam o tym z tobą porozmawiać. Jak mogłaś zostawić Thomasa na tyle dni samego? Wiesz jak on się martwił o ciebie? Wszyscy się martwili. Mogłaś zostawić jedną, durną wiadomość!
-Nie obchodzi mnie on, ty, nikt. Dobrze się bawiłam, ale chciałabym, abyś nie mówiła nic Thomasowi o tym, że mnie z nim widziałaś.
-On cierpi przez ciebie. Kocha cię, a ty zabawiasz się z jakimiś Nowozelandczykami, kiedy twój chłopak histeryzuje przez ciebie. Czy ty coś do niego czujesz, Kristino? - nie odpowiedziała. Spojrzała się przez chwilę w moje oczy przepełnione złością i wyminęła mnie. Nie kochała go. Nie mogła. Nie potrafiła. Sprawiała, że każdy dzień Thomasa był dla niego zwykłą męczarnią. To właśnie przez nią każdego wieczoru ten mężczyzna pomiędzy swoimi, czerwonymi krwinkami miał alkohol, który wyłączał jego racjonalne myślenie. Mogłam mu powiedzieć to, choćby nawet w tamtej chwili, ale nie potrafiłam. Zraniłoby go to jeszcze bardziej.
Weszłam do budynku. Woń grzanego wina od razu dopadła moje nozdrza. Odwiesiłam kurtkę na wieszaku i powędrowałam do Gregora. Wspięłam się na palce i delikatnie musnęłam jego zimne wargi. Objął mnie mocno ramieniem. Mój błogi spokój został po chwili przerwany. Musiałam zobaczyć Thomasa, który rozmawiał z Kristiną. Blondynka pustym spojrzeniem obdarowywała skoczka. „On jej wybaczy” - pomyślałam od razu. Za bardzo ją kochał. Przynajmniej tak mi się wydawało. Kiedy uświadamiałam sobie, że Thomas darzył uczuciem tamtą dziewczynę, w moim sercu pojawiał się gniew. Nie do niego, nie do Kristiny. Tylko do samej siebie.
-Witam was wszystkich. Wiem, że to nasze ostatnie spotkanie i ubolewam nad tym szczerze mówiąc. Zrobiliśmy duży postęp i chcę, aby relacje w naszej drużynie takie zostały. Dzisiaj ostatnie zajęcia. Może za chwilę wybuchniecie śmiechem, ale zagracie w chowanego. Gra na poziomie pięciolatka, ale często przynosi efekty. Podzielicie się dwójkami. Zaraz wylosujecie swojego partnera. Będziecie mogli chować się po całym ośrodku, włącznie z lasem. Nie zabijcie się tylko. No i życzę wam powodzenia.
Wszyscy się głośno zaśmiali. Wiedzieliśmy, że Alex i Karl to nie byli do końca normalni ludzie i zawsze znajdą dość nietypowe formy, rozwijania relacji między członkami kadry. Nie zostało nam nic innego, jak zaakceptowania tego jakże dziwnego pomysłu. Udaliśmy się w stronę Pointnera po wylosowanie swojej pary. Szukać miał Fettner, który nie był zbytnio zadowolony z tego powodu. Wiedziałam, że Manu nigdy nie miał dużo cierpliwości, więc świadomość, że będzie nas szukać po całym ośrodku, sprawiała, że chciało mi się śmiać z tego skrzata. Podeszłam do Alexandra i wylosowałam karteczkę. Rozwinęłam ją, a na mojej twarzy pojawił się lekki niepokój. Wiedziałam – syknęłam. Thomas Morgenstern. Chociaż raz myślałam, że może uda mi się wylosować Gregora, albo przynajmniej Koflera. Jednak moje „szczęście” było skazane dla kogoś innego.
-Thomas? - odwrócił się w moją stronę.
-Tak?
-Chyba jesteśmy na siebie skazali – wybuchnęliśmy gromkim śmiechem, a na naszych twarzach pojawił się szczery uśmiech.
Uciekaliśmy. Większość par udała się w stronę lasu. My wybraliśmy trochę inną taktykę. Na ukrycie się mieliśmy dziesięć minut. Thomas znał wiele kryjówek w naszym ośrodku, bowiem bywał już tutaj kilkanaście razy. Nie odzywaliśmy się praktycznie do siebie. Każdy z nas był pogrążony we własnych myślach, a ja czułam się przy nim dziwnie, nieswojo tak, jakbym miała się zaraz udusić nadmiarem chemii. Nigdy nie mogłam odgadnąć dlaczego akurat on, tak na mnie działał. Starałam się tylko słyszeć skrzypienie śniegu pod moimi podeszwami, jednak zakłócał mi to, nierównomierny oddech Morgensterna. Chciałam odezwać się, powiedzieć coś, co mogłoby choć trochę poprawić jego humor. Nie miałam na tyle odwagi.
-Mam pomysł gdzie możemy się ukryć – odezwał się.
-No to mów.
-W ośrodku na samej górze, jest opuszczony strych. Nikt chyba nie wie o tym miejscu, przynajmniej nic o tym nigdy nie wspominali.
-Zgoda. To chodźmy tam.
Udaliśmy się na czwarte piętro. Thomas pokazał mi ukryte przejście na strych. Wspięliśmy się tam po drabinie. Podał mi swoją rękę, aby mi pomóc. Kiedy dotknęłam jej, zadrżałam. Tak działał na mnie dotyk. Miękkość drugiego ciała. A na dodatek jego. Rozejrzeliśmy się dokładnie po tym małym, starym pomieszczeniu. Wszystko było wykonane z drewna, a zapach, który poczułam przypominał lekką stęchliznę. Po chwili usłyszeliśmy ciche kroki. Przestraszyliśmy się, że to może być Manuel, więc jedyną kryjówką, która nam pozostała była szafa. Szybko się do niej dostaliśmy. Po chwili poczułam bliskość jego ciała. Do moich nozdrzy doleciał charakterystyczny, męski zapach perfum. Zadrżałam.Nic praktycznie nie widzieliśmy, ale okazało się, że idealnie znaliśmy każdą część naszego ciała. Umiejscowienie poszczególnych grup wyspecjalizowanych tkanek, nie było nam obce. Czułam, że powoli nie mam czym oddychać. To nie było spowodowane brakiem dostępu do tlenu. Wyczułam ciepło, które coraz bardziej się do mnie zbliżało. Nie uciekałam, tak jakbym czekała na ten moment, w którym wargi Thomasa z moimi ustami staną się idealną jednością. Jego ręce powędrowały na moją talię. Nie odepchnęłam ich. Ja dotknęłam jego silnych ramion. Dłonie Thomasa coraz zaciskały się na mojej bluzie. Poczułam przyjemny ścisk żołądka. Palce mężczyzny znalazły się na moim suwaku od bluzy. Zaczął przesuwać go w dół, powoli pozbywając się mojej pierwszej warstwy ubrań. Zbliżał się do mojej szyi, na której pojawiła się gęsia skórka. Delikatnie musnął ustami skrawek mojej nagiej skóry. Jeden gest sprawił, że chciałam się w tym zatracić. Jednak mój rozum zaczął powracać do stanu trzeźwości.
- Nie możemy, Thomas. Ty masz Kristinę. Ja mam Gregora. Nie tak to ma wyglądać. Przepraszam cię, ale nie chcę, abyśmy sobie spieprzyli reszty życia. Przykro mi – zasunęłam swoją bluzę, która przesiąkła jego perfumami. Zostawiłam go, a na moich policzkach pojawiły się pierwsze łzy.
To było, jak piękny sen. Jak tamte sny. Ona była moim marzeniem sennym. Tym prawdziwym, niezwykłym. Nie Kristina, której chyba tak naprawdę nie kochałem. Spędziłem kilka lat na zwykłym zauroczeniu. Nie potrafiłem tego wcześniej dostrzec. Od jakiegoś czasu zacząłem postrzegać Magdę inaczej. Przede wszystkim ona pokazała mi inne życie, które zawsze było dla mnie niedostępne. Kristina ograniczała mnie. Kiedyś wydawało mi się, że to było prawdziwe uczucie, a teraz przez tę małą blondynkę moje życie diametralnie się zmieniło. Nie kochałem jej, ale wiedziałem, że nie była mi nigdy obojętna. Od pierwszego spotkania mnie urzekła. A teraz to wszystko jeszcze bardziej się pogłębiło.
Brałem chłodny prysznic. Miało to przynieść mi ukojenie, chciałem uciec na chwilę od tego wszystkiego. Niestety usłyszałem, że Kristina zjawiła się w naszym pokoju. Wiedziałem, że prędzej, czy później będę musiał jej o tym powiedzieć. Jednak nie chciałem jej zranić. Postanowiłem, więc się z tym wstrzymać, aż nie wrócimy do Austrii. Wyszedłem z łazienki półnagi. Chciałem wziąć garnitur. Dzisiaj wieczorem w centrum miasta odbywał się jakiś bal z okazji sto czwartej rocznicy odzyskania niepodległości przez Nową Zelandię. Nasza kadra dostała zaproszenia od rady miasta.
- Thomas... - usłyszałem jej słodki głos, który był zmieszany z nutą ironii. Poczułem jak się do mnie zbliża. Przytuliła mnie mocno, po czym złożyła pocałunek na moich ustach. Wiedziałem, że zachowywałem się jak gówniarz. Nie obchodziły mnie uczucia innych, nic. Chciałem zapomnieć o wszystkim. O niej. O pięknej Magdzie, która nigdy nie będzie moja. Wtopiłem się z wzajemnością w wargi Kristiny i dałem ponieść się chwili.
Wiedziałem, że seks to jedna z głównych dróg ucieczki. Raniłem, jak drań. Jak zimny, egoistyczny sukinsyn. Musiałem tulić ręką nagie ciało Kristiny, a wolałbym robić tak z twoim kruchym ciałem, Magda. Nie mogę przez ciebie racjonalnie myśleć, jesteś jak najgorszy narkotyk, jak uzależnienie. Bądź przy mnie, albo zniknij z mojego życia.
Chodziłam. Oddychałam. Żyłam. Dopóki ty się nie zjawiłeś. Utrudniłeś mi wszystko. Chciałam nauczyć się kochać Gregora. A nie ciebie. Nie kocham cię Thomas, ale nie możesz tak na mnie działać. Masz Kristinę i to ją powinieneś bezgranicznie kochać. Zdradzamy ich i dobrze o tym wiesz. Fizycznie i jak i psychicznie. Myślimy o sobie, a tak nie powinno być. Musimy do zakończyć, bo to nas zgubi.” Wiedziałam, że takie relacje z Thomasem wiele nie przyniosą dobrego. Nie mogłam zrobić tego Gregorowi, ani Kristinie. Wszystko się pokomplikowało. Może rzeczywiście jestem tylko samym problemem? Wycierpiałam się dość wystarczająco, aby znowu zakosztować kolejnej porcji rozczarowania i goryczy.
Włożyłam na siebie czerwoną sukienkę do kolan oraz buty na wysokim obcasie. Pokręciłam włosy, a na mojej twarzy pojawił się lekki makijaż. Dla kontrastu z moją bladą cerą postanowiłam podkreślić tę całość krwistym błyszczykiem. W drzwiach pojawił się Gregor, który miał na sobie ciemnogranatowy garnitur. Posłałam mu chyba najpiękniejszy z uśmiechów i wolnym krokiem udaliśmy się w stronę wyjścia.
Weszliśmy do hali sportowej, która znajdowała się w centrum, tego niewielkiego miasta. Chyba całe miasto się tam zebrało. Było bardzo dużo ludzi, których widziałam po raz pierwszy na oczy. Mocno trzymałam rękę Gregora. Usiedliśmy przy naszych wyznaczonych stolikach. Zauważyłam Thomasa, który siedział koło Kristiny i obejmował ją ramieniem. Spojrzałam się w jego oczy i spostrzegłam w nich niezdrowy błysk. Przysiedliśmy się do nich. Udawaliśmy, że się nic nie stało. Nagle z niezręcznej ciszy wyrwał nas Andreas, który przyprowadził ze sobą wysoką, szczupłą, filigranową brunetkę o piwnych oczach. Miała na imię Ellie. Okazało się, że ta dziewczyna była bardzo sympatyczną osobą i szybko nawiązałam z nią więź porozumienia. Po półgodzinie rada miasta przemówiła jakąś nudnawą przemowę. Trwała ona dość krótko. Potem wszyscy rozeszli się. Nawet Gregor gdzieś się ulotnił. W tym czasie siedziałam w zamyśleniu i sączyłam szampana.
-Czy mogę prosić cię Magdo do tańca, czy jednak sprawisz mi ten zawód i odmówisz mi? - zapytał się Fettner z miną zbitego psa.
-Już taką kretynką nie jestem, a poza tym miałabym odmówić najseksowniejszemu posiadaczowi tunelów w Austrii? - podałam mu rękę, po czym znaleźliśmy się na parkiecie. Tańczyliśmy do utworu „Broken Promise”. Jak się okazało Manuel, był wielkim fanem zespołu „Placebo”, więc zaczął mi śpiewać cały utwór i ku mojemu zdziwieniu nawet mu to wychodziło.
-Jesteś niemożliwy Manu – dość długo bawiłam się ze skoczkiem. Organizatorom udało się dobrać odpowiednią muzykę, więc szaleństwa nie było końca. Kiedy wykonywałam obrót poczułam, że ktoś mnie mocno przyciąga do siebie. Nasze twarze znalazły się znowu blisko siebie.
-Odbijamy – przygryzłam dolną wargę, a potem przywarłam do Thomasa całym ciałem. Kołysaliśmy się w rytmie wolnego utworu. Tworzyliśmy jedność na parkiecie. Każdy jego ruch, każdy oddech wywoływał u mnie dreszcze.
-Mieliśmy z tym skończyć – wyszeptałam do jego ucha.
-Skończymy. Wrócimy do Villach i każdy będzie żyć swoim życiem. Będziesz tworzyć szczęśliwy związek z Gregorem, a ja z Kristiną. Bez zmian, tak jak postanowiłaś. Ale nie oszukamy siebie – nie miałam siły wdawać się w niepotrzebną dyskusję. Po części wiedziałam, że Thomas miał rację, ale nie chciałam tego po sobie pokazać. Oparłam głowę na jego ramieniu i starałam się cieszyć z ostatnich chwil spędzonych z blondynem. Rozklejałam się. Powoli, ale wiedziałam, że i tak się poddam. To było oczywiste i przewidywalne. Zaledwie po kilku sekundach wtuliłam się mocniej w Thomasa i uroniłam tysiące łez. Zmoczyłam jego koszulę i cicho łkałam. - Jeszcze kiedyś odnajdziemy szczęście. Zobaczysz. - Złożył pocałunek na opuszkach moich palców i dalej tkwiliśmy w objęciach.
Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko tak szybko minęło. Ona szybko odeszła z Gregorem, a nasz taniec stał się historią. Znowu była w objęciach Schlierenzauera. On ją całował, on ją dotykał. A ja koiłem ból dzięki alkoholowi. Nie chciałem upić się, ale chciałem znowu uciec. To było typowe zachowanie. Zawsze tak robiłem i tym razem nie było wyjątku. Postanowiłem udać się do łazienki. Nagle zauważyłem Kristinę i jakiegoś mężczyznę. Całowali się. Już nie miałem żadnych wątpliwości, co musiałem w tamtej chwili zrobić. Po chwili blondynka zauważyła mnie. Uchyliła lekko wargi ze zdziwienia.
- To koniec, Kristina.
Nie mam siły. Brak mi siły. Opisałam tutaj w sumie jak się teraz czuję, no ale cóż mam zrobić. Nigdy nie miałam szczęścia do miłości. Nie wiem jak się rozstanę z tą historią Magdy. Bardzo zżyłam się z tą bohaterką, kurcze, a dobiegamy końca...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nawet nie wiesz, jak bardzo stęskniłam się za tymi rozdziałami. Kocham to! <3
OdpowiedzUsuńPisz szybko :)
hiohiohio, też Cię kocham Szyszko :3
UsuńJuhu! Lubię to! Ten rozdział, jest fenomenalny. Zakochałam się w tym. Kurcze poryczałam się przez ciebie. NIEEEE MOŻESZ KOŃCZYSZ TEGO OPOWIADANIA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie pozwalam <3 A co do prywatnych rzeczy, to pamiętaj każdy facet to ch.uj :)
OdpowiedzUsuńJeszcze 5 rozdziałów czeka, będzie dobrze :) Potem 2 część czeka nas, dziękuję :3
Usuń;o to się porobiło, oni się kochają, pięknie opisana chemia i namiętność, piękna muzyka, pięknie napisane. B R A K S Ł Ó W ;OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO
OdpowiedzUsuńdziękuję :3
UsuńRozdział cudowny pod każdym względem <3 Thomas ach ;* Muszę Ci powiedzieć, że już za parę dni czeka nas : Ty+ja + Śnieg+ kakao+ skoki+ marzenia = TY JUŻ WIESZ CO ! ;* nie przejmuj się niczym pamiętaj stawimy czoła wszystkiemu razem nie pierwszy i nie ostatni problem który pokonamy razem, zawsze dawałyśmy radę teraz też damy. Jesteś cudowna i to jest najważniejsze. Jestem teraz szczęśliwa wiesz czemu i tylko do pełnego szczęścia brakuje mi twojego uśmiechu :) kocham Cię i pamiętaj damy radę! <3
OdpowiedzUsuńzawsze dajemy i będziemy oglądać skoki <3 też Cię kocham ;3
UsuńTwoje opowiadanie jest świetne <3 Nie martw sie sama nie jesteś ..też tak mam teraz. Ale pocieszam się tym ,że mam prawdziwych przyjaciół którzy nie dadzą mi zwątpić i się poddać :) Do następnego :D Pozdrowienia i życzę dużo weny ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję :D masz 100 % rację, no i weny mam, aż za dużo ;)
UsuńTo jest... Nie, nie jest. Nie ma takich słów, by opisać, to co tu przedstawiasz. Z jednej strony to wszystko jest cudowne, urocze, a z drugiej tak bardzo smutne i przytłaczające. Nie wiem, jak Ty to robisz. Kochać kogoś, ale nie móc z nim być... Tak chyba nie da się niestety funkcjonować. Trzymam kciuki, żeby wszystko się ułożyło i Tobie. Wiem, że to niełatwe, ale dasz radę! ;) "Tą niewidzialną siłą, która wprawia świat w ruch, nie są miłości szczęśliwe, ale nieszczęśliwe właśnie." I jak to historia Magdy dobiega końca?! :o
OdpowiedzUsuńOo, dziękuję bardzo ;) Jeszcze trochę rozdziałów zostało, ale piszę teraz w bardzo szybkim tempie :(
UsuńNie kończ tego. Mam nadzieję, że w przyszłości wrócisz do tej opowieści, bo osobiście to mnie urzekła. Piękna historia o dwójce ludzi, którzy mają ciężkie charaktery. Magda nie pasuje do Gregora, a chemia, która krąży w okół tej dwójki jest magiczna ( Thomas i Magda ) :)
OdpowiedzUsuńbędzie 2 część, któtka, ale zawsze coś :D noo, a Magda i Thomas to magiczna dwójka :D
UsuńTAK, TAK, TAK ! Kristina zerwała z Thomasem, jiuhuhuuhuuhh. Słuchaj teraz to nasza Magda musi być z Morgensternaem, głupi Greg wszystko komplikuje, ale znając ciebie to coś jeszcze ciekawego wymyślisz. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńcoś głupiego na pewno wymyślę :D
UsuńDODAWAJ, DODAWAJ, DODAWAJ! NANANANNANANAA, KOLEJNY ! CHEEEEEMY WIĘCEEEEEJ MAGDYYYYYY I THOMASAAAAAAA NAANANANANNANANNANN
OdpowiedzUsuń